Przedwczoraj, czyli 23 sierpnia, na boiskach całego kraju znów stanęli do gry piłkarze rywalizujący o Puchar Polski. Rozgrywki te są w pewnym sensie wyjątkowe, bo teoretycznie każda drużyna z najniższej nawet klasy rozgrywkowej ma szanse powalczyć o najwyższe laury – o ile tylko pokona wszystkie szczeble pucharowej drabinki.

W drugiej rundzie tegorocznych zmagań Piast Cieszyn trafił na Błyskawicę Drogomyśl, silną ekipę z okręgówki, ale grał u siebie i wcale nie był bez szans – tak przynajmniej myśleli kibice, których jak na środek tygodnia i kiepskie cieszyńskie realia zebrał się mały tłumek. Obie drużyny poważnie podeszły do gry i nie chciały popełnić błędu, wiedząc, że rywal może bezlitośnie go wykorzystać, a obaj trenerzy starali się maksymalnie zmotywować swoich podopiecznych. Sędzia miał co robić, a futbolówka szybko podróżowała między jedną a drugą połową boiska. Z tych piłkarskich szachów (dwóch ogni?) zwycięsko wyszli goście, którzy chwilę przed przerwą z bliska wepchnęli piłkę do bramki bronionej przez Samuela Szurmana, ale cieszyniacy nie dali się zgasić i sami władowali gola jeszcze przed gwizdkiem – Martin Skácelík sprytnie dał się powalić w polu karnym, a zasłużonego karnego wykorzystał Dawid Janoszek.

Wynik po 45 minutach był niezły, ale gra gospodarzy pozostawiała trochę do życzenia, a drogomyślanie potrafili szybko wymieniać podania i raz po raz próbowali zagrozić bramce Piasta, w czym rej wodził strzelec gola Damian Żyłka. Czerwono-niebiesko-zółci bronili się i z rzadka kontratakowali – najgroźniejszy był Tomasz Szyper, ale albo brakowało mu wykończenia, albo zawodzili partnerzy. Tymczasem goście kilka razy mieli wyborne szanse na objęcie prowadzenia, których jednak nie potrafili wykorzystać, a to się zemściło, poniekąd ze względu na twarde pucharowe przepisy, które pozwoliły szkoleniowcom na dokonanie tylko 4 zmian. Błyskawica ucierpiała bardziej, bo przez dobry ostatni kwadrans grała w dziesiątkę przeciwko jedenastu cieszyniakom! Gospodarzom nie udało się jednak przekuć liczebnej przewagi na gole i zgodnie z regulaminem rozpoczęła się dogrywka, którą Piast też rozpoczął w dziesięciu… Walczyli Janoszek, Kramarczyk i Tobiasz, lecz zawsze czegoś zabrakło, a w międzyczasie nieporozumienia i błędy w obronie musiał naprawiać Szurman, który nie zawodził. Niby wszyscy czekali już na karne, ale emocji nie zabrakło do ostatniego gwizdka, były fatalne straty, przebojowe dryblingi i świetne parady bramkarskie, aż w końcu sędzia zakończył ten dwugodzinny bój i o awansie miały zadecydować jedenastki.

Błyskawica wykorzystała dwa pierwsze karne, a dla Piasta trafił pewnie tylko Michał Tobiasz. W trzeciej kolejce Szurmana uratował słupek, a na przy Łyska zapachniało kibicowaniem, bo z wielu gardeł uniósł się gromki i w miarę głośny okrzyk triumfu. Poskutkowało, Szyper nie dał szans Piotrowi Jojko, a zaraz potem Szurman w dobrym stylu obronił! Niestety, potem było już gorzej, nikt z Drogomyśla nie spudłował, dla Piasta trafił tylko Janoszek i Jojko wpadł w objęcia zwycięskich gości, zasłużenie zbierając gratulacje, bo obronić trzy z sześciu karnych w ważnym meczu to wyczyn nie lada…

Zawiedzionym, choć rozemocjonowanym kibicom z Cieszyna pozostaje otrząsnąć się po przykrej porażce i organizować wyjazd do Skoczowa. Przegrani gracze i trener zapewne wiedzą, co nie zagrało, jakie popełnili błędy i jakie wnioski należy z nich wyciągnąć. Wiadomo, że liczy się liga i tam pełny skład musi walczyć o kolejne punkty, o które łatwo nie będzie, a na które wszyscy liczą. Trzymamy kciuki, do zobaczenia w niedzielę nad Wisłą!

fot. Michał Fielek 

Na skróty

O nas

Twitter

ⓒ2017 vifi.pl / Projekt i wykonanie: Marcin Bujok